Obiecałam sobie, że nie będę pisać o Ignacym. Pióra i
gotowanie to wystarczający miszmasz, a dorzucić do tego jeszcze Kota to za dużo.
I pewnie wytrwałabym w tym postanowieniu, gdyby nie drobny fakt – Ignacy naprawdę
pióra lubi. Zwykle kładzie się pod lampką i przysypia zerkając co chwilę
bacznie czy proces naprawy, albo zwyczajnie pisania, przebiega prawidłowo.
Czasem ucieka z odciętym fragmentem diafragmy od Vacumatica, czasem z resztką
lateksowej gumki do napełniania, zdarza mu się wpaść też nieoczekiwanie w kadr
:)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ja tam kocham koty. Ignacego chętnie pooglądam :)
OdpowiedzUsuń